sobota, 14 września 2013

Trochę o Sunmoon University i życiu studenta na kampusie

Może najpierw pokażę Wam, gdzie znajduje się Asan, w którym z kolei usytuowany jest kampus uniwersytetu, do którego zostałam odgórnie przydzielona.

Korea podzielona jest na 9도 ("do"), czyli takich naszych województw. Asan znajduje się w 충청남도 (Chungcheongnam-do) w centralnej części Korei. Sam kampus Sunmoon, choć oficjalnie należy do Asan, znajduje się trochę poza jego granicami - do stacji kolejowej w Asan jedzie się autobusem ok. 5-10 min, do dworca autobusowego w Cheonan (większe miasto w pobliżu) aż 25 min.

Ciekawostka - uniwersytet został założony przez Kościół Zjednoczeniowy, tzw. moonies. Przez wiele osób uważany jest za sektę.

Kampus jest ładny - jest tu cicho i zielono. 


Dróżka, którą można iść od akademika na zajęcia/na przystanek autobusowy omijając tłumy.



Dróżki część dalsza. Po lewej stronie jest olbrzymi staw pokryty nenufarami.



Nenufary, niestety poruszyło mi się zdjęcie. ;(

Trochę widoczków samego kampusu i budynków:

Jedna z kilku 식당 (sikdang, restauracja/stołówka), które można znaleźć na kampusie. Poza pierwszym dniem nie jadłam tam, ale kiedyś pewnie się znów tam udam.


Następne zdjęcie dla ludzi o mocnych nerwach, osoby cierpiące na arachnofobię uprasza się o przeskoczenie o dwa zdjęcia w dół. ;)

Przystojniaczki te żyją sobie na kampusie jak gdyby nigdy nic, a są wielkości mojej dłoni. :) Po krótkim researchu okazało się, że są to tzw. golden banana spiders.

Jak już przy robaczkach jesteśmy, to pierwszego dnia, jeszcze podczas rozpakowywania i ogarniania pokoju, zza okna (mieszkam na szóstym piętrze) rozległ się okropny dźwięk. Myślałam, że to wiertarka, ale nie - to ichnie cykady. Są NIESAMOWICIE głośne latem. Teraz już ich nie ma, ale przez pierwszy tydzień było to dla mnie totalne zaskoczenie. Autentycznie są głośne jak wiertarki, idąc na zajęcia nie dało się prawie rozmawiać, bo siedziały na każdym drzewie i sobie cykały.


A to już scena (i moja roomie robiąca zdjęcie ;)), na której odbywają się różne koncerty. W zeszły czwartek przyjechał k-popowy zespół Crayon Pop.

Zanim przejdę do opisania zajęć, powiem tylko że życie ratuje wszystkim 매점 (maejom, wg. słownika canteen/cafeteria, ale to po prostu sklepik ze wszystkim, czego potrzebują studenci na kampusie). Ceny są porównywalne z tymi w supermarkecie, przy czym 매점 ma tę przewagę, że nie trzeba kupować hurtowo. Ni ma za dużego wyboru - jeśli idzie o owoce to zwykle są to banany, brzoskwinie lub melony i winogrona w przystępnych jak na koreańskie warunki cenach (3,000 won za 4-5 jabłek. W Polsce popukałabym się w czoło, ale tutaj niestety takie ceny to norma). Większość jedzenia w 매점 to tzw. junk food, czyli zupki instant i śmieci do odgrzania w mikrofali.

Jeśli idzie o "prawdziwe" jedzenie, to mamy na terenie kampusu 3 oficjalne stołówki - jedną koło akademików, drugą tzw. Orange, gdzie serwują również mięso Hallal, i kolejną w Student Center. Ta ostatnia ma okropne warunki sanitarne i obawiam się, że gdyby wparował tam sanepid, to zamknęliby ją wczoraj. ;)

Jednak najlepszą restauracją pozostaje knajpa znajdująca się w piwnicy Student Center - jest prowadzona przez koreańską ajummę. Chodzimy tam grupowo praktycznie codziennie, jedzenie jest rewelacyjne i stosunkowo niedrogie - około 1,000-2,000 won taniej niż w uważanej za tanią 김밥나라, a nawet do dwóch-trzech razy taniej niż w normalnych restauracjach, nie wspominając już o Seulu. Nie ma jednak jak studenckie życie. 

ZAJĘCIA Z KOREAŃSKIEGO

Jak już wspominałam we wpisie zaraz po przyjeździe - zostałam przydzielona do grupy zaawansowanej. Nasza klasa to 9_2 i po licznych roszadach zostało nas bodajże dwunastu (w klasie 9_1 jest ponad dwudziestu uczniów, nie skomentuję). Poziom jest wysoki w dni, w które mamy zajęcia z TOPIKa (Test of Proficiency in Korean, test sprawności języka koreańskiego o którym za chwilkę) i przystępnie niski w dni, kiedy robimy podręcznik (który jest z kolei w fazie "testowej" i są w nim ponoć błędy).
Zajęcia trwają od 9:30 rano do 13:20 po południu i po każdej godzinie jest dziesięciominutowa przerwa. Wydaje się mało, ale mózg po czymś takim paruje, naprawdę. Zwłaszcza, jak ćwiczymy słuchanie na TOPIK.

TOPIK to test, o który wszystko się rozchodzi dla stypendystów rządowych. Aby móc zacząć studiować musimy mieć certyfikat poziomu przynajmniej trzeciego, i to jest zwykle celem tych, którzy przyjeżdżają tu uczyć się od zera. System testowy jest dość dziwny - jest sześć poziomów, które podzielono na trzy grupy, początkującą (poziomy 1-2), średnio-zaawansowaną (3-4) i zaawansowaną (5-6). I tak jeśli przystępując do testu średnio-zaawansowanego uzyska się 50%, otrzymuje się certyfikat na poziom trzeci, a jeśli uda się zdobyć ponad 70% - poziom czwarty.

Osoby, które miały poziomy 5-6 były zwolnione z rocznego kursu koreańskiego i mogły od razu przystąpić do studiów. Jeśli uzyska się poziom piąty w lutym 2014, można zacząć studiować od marca.

W naszej grupie celem jest poziom piąty - choć nauczycielki (wszystkie trzy, jak jeden mąż) myślały, że chcemy zdawać TOPIK w październiku. Oświeciliśmy je, że nie, że chcemy w styczniu i że chcielibyśmy choć troszeczkę skupić się na mówieniu.

Bo tutaj leży pies pogrzebany - nie mówię po koreańsku. Poza zamawianiem jedzenia w restauracji i sporadycznym wykłócaniem się z panią próbującą sprzedać mi proszek do prania... nie mówię. Nie muszę. Trzymamy się dość zwarcie w naszym międzynarodowym kółeczku, a studenci koreańscy się do nas nie pchają. 

Problem polega na tym, że TOPIK nie wymaga mówienia - egzamin jest w stu procentach pisemny. Dlatego też nacisk kładzie się głównie na gramatykę i słówka, a wszystko inne jest drugorzędne. Zwłaszcza mówienie.

Co bardzo mnie boli, ponieważ ja przyjechałam do Korei dokładnie po to - żeby mówić. Nie mówię. :(

W zeszły piątek (piątek 13-ego, jakby tego było mało), wraz z całą grupą ludzi, którzy przyjechali tu na licencjat, napisałam TOPIKa średnio-zaawansowanego. Ponieważ nie mam certyfikatu. Dwa tygodnie temu nauczyciel prowadzący próbował usadzić mnie w "self-study class", co oznaczałoby dodatkowe trzy godziny dziennie (CODZIENNIE) siedzenia na tyłku w klasie i... uczenia się? Co byłoby absurdem, ponieważ na naszym poziomie głównie siedzimy w słowniku online, tłumacząc słówka. W klasie dostęp do internetu jest średni. Udało się mi (i koledze z grupy) ubłagać nauczyciela, że my się przyłożymy i napiszemy TOPIK, tylko niech nas zwolni z tej bezsensownej tortury. Zgodził się, na szczęście. I dobrze, bo prawie tam oboje dostaliśmy ataku paniki.

Doszliśmy do wniosku, że nastąpiło nieporozumienie - zdawalność TOPIKa na poziomie trzecim jest bardzo niska, ponieważ stypendyści się nie przykładają. Dlatego uniwerek bał się, że i my - jako osoby nieposiadające certyfikatu - również dołączymy do tej niechlubnej grupki.

Mam nadzieję, że piątkowym egzaminem udowodniliśmy im, że jednak jesteśmy warci ich zaufania. 

Mam również nadzieję, że zdałam na poziomie czwartym...

To tyle na dziś!

8 komentarzy:

  1. TE PAJĄKI... Nie wytrzymałam i spojrzałam. ALE KOSZMAAAAR :( :(

    Jak wygląda kwestia np. prania? Czy są tam jakieś kluby studenckie? Czy studenci zrzeszają się w organizacje? Czy macie dużo zadań domowych? SO MANY QUESTIONS.

    JAKIE TO WSZYSTKO CIEKAWE :D Nenufary *__*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, tak, zadawaj pytania, bo potem nie wiem co pisać, a tak to mogę zrobić wpis z Q&A! Chętnie odpowiem w nast. wpisie. :DDD Dawaj jeszcze!

      Usuń
    2. Hmmm! Napisz więcej skąd i po co przyjechali tam Twoi międzynarodowi towarzysze - czy też są tak zajawieni na koreański, czy wszyscy mieli wcześniej z Koreą wspólnego itp. :D
      Ile kosztuje komunikacja miejska? Jak ona w ogóle działa, sprawnie?

      Usuń
    3. Okej, zrobi się! :D Wpis informacyjny!

      Usuń
  2. Pamietam jak simon I martina zrobili filmik o cykadach. Sama sie teraz przekonalas.
    Campus jest cudowny, taki zielony :)
    Do pajakow juz sie przyzwyczailam bo u mnie sa tez duze (choc nie tak gigantyczne...) I nawet jeden sobie spokojnie zyje u mnie na klatce ;ppp

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie tam ładnie i tak spokojnie :D
    Jacy są Koreańczycy w stosunku do obcokrajowców? :) W sensie czy są uprzejmi, ale powściagliwi czy tacy przyjascielscy? :)
    Zeby mówic musisz sie zapoznać w Koreańską młodzieża! To Cie zmotywuje :D Ale bedzie pewnie na to czas :)

    Cody
    ps - nie loguje się, bo mi wtedy zawsze wywala posta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chce wiedzieć, czy te pająki są groźne, czy maja wszystko w dupie, swój świat, swoje kredki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez chcę więcej o pająkach, najlepiej fote jednego z Tobą :D
    Oraz jak wygląda kwestia prania/prasowania/bibliotek/organizacji czasu wolnego. Tzn co robisz kiedy nie siedzisz w klasie i się nie uczysz :)

    OdpowiedzUsuń